Krzaczki, które widać poniżej sama ukorzeniłam z gałązek obciążonych kamieniem i mam teraz kilka dużych egzemplarzy.
Barwinek, który przywiozłam od cioci Heli ze wsi chyba z 10 lat temu obrasta kilka skalniaków i rabatek, gdyby go zebrać w jedno miejsce zajął by chyba powierzchnię równą podstawie mojego domu.
Gdy sadziłam te funkie to miały 3 listki a dziś tworzą granicę kląbu na długości około 10 metrów i rozsadzam je dalej na inne kląby.
Na te żółte kwiatki (nie wiem jak się nazywają) trzeba uważać bo się panoszą bez opamiętania i pomału muszę z nimi walczyć jak z chwastami. Niebieskie, pokazane nieco wyżej, też lubią się rozrastać bez umiaru i trzeba je mieć pod kontrolą. Dostałam je od koleżanki z pracy, która obdarowała mnie niejedną sadzonką i wszystkie rosną znakomicie, widać były dane od serca.
Paprocie i trawy też zajmują u nas sporo miejsca a przywędrowały do nas w szt. 1. Teraz zliczyć je nie było by łatwo. Poobrastały staw, schody, miejsca pod dużymi drzewami, gdzie nic innego nie chce rosnąć.
Na szczęście mamy duży ogród i możemy trochę poszaleć, no i mamy fajnych przyjaciół z którymi wymieniamy się sadzonkami. To ważne bo obsadzić takie hektary to duży koszt a i wiedza sprawdzona przez kogoś w praktyce przydaje się. Za podarowane roślinki ponoć się nie dziękuje by dobrze rosły, ale wspomnieć o znajomych ogrodnikach można, myślę, że będzie im miło.
Justynko, Twoj ogród rośnie w oczach ! Pieknie..a funkie są cudne , bardzo je lubię :))
OdpowiedzUsuń