Dom Rodzina Hobby Ogród czyli moje małe radości
..............................................................................................................

środa, 30 czerwca 2010

Truskawkowy post

Nazbierało mi się trochę zdjęć z truskawką w roli głównej. Zawsze było coś innego do pokazania więc na zakończenie sezonu truskawkowego, historia truskawkowa.


Na początku się nimi delektujemy, powoli, każdą z osobna. Chwalimy smak, zachwycamy się wonią, tak długo wyczekiwaną, rozpływamy się z zachwytu.







Jak się oswoimy z myślą o sezonie truskawkowym, codziennie po obiedzie musi być koktajl,
oczywiście truskawkowy. Kacper potrafi wypić naprawdę sporo, musiałam walczyć o szklankę jego ulubionego deseru, by móc zrobić zdjęcia.





Potem go i tak wypił mówiąc
-a co to za zielsko?
- mięta, baranie.
A jak koktajl wychodzi nam już uszami, zaczyna się wymyślanie a może jakiś deser, no wiesz coś słodkiego ale z truskawkami.




Deser prosty, szybki i wygląda efektownie.
Biszkopty moczymy w mocnej kawie ( w wersji dla dorosłych można dodać alkohol ), na ciastka dajemy serek waniliowy, potem oczywiście truskawki, bitą śmietanę i posypujemy kawą lub kakao ( bo dzieci lubią coś słodszego ).



Albo jakieś ciasto ale nie za słodkie, no wiesz te kalorie, ale daj mnóstwo truskawek.
Więc wyszukałam przepis na wypieki z płatków owsianych, niech się najedzą truskawek.






Wygląda dziwnie ale smakuje lepiej no i jest z truskawkami.


Przepis bardzo prosty niepełne szklanki mleka słodkiego
2 szklanki płatków owsianych
20 dkg margaryny
1 szklanka cukru
cukier waniliowy

cukier,margarynę,cukier waniliowy gotujemy do rozpuszczenia składników.Dodajemy płatki owsiane i gotujemy ok 5 min. aż zgęstnieje. Dodajemy truskawki, wkładamy do lodówki by ostygło i gotowe.
Goście na jego widok reagują różnie ale jak skosztują to zmieniają zdanie.



A jak mamy dość deserów truskawkowych to może obiad z truskawek? Przecież są już tanie i można sobie pozwolić.






Na koniec trzeba jeszcze coś zrobić w słoikach na zimę. U nas najlepiej sprawdza się dżem.











No i część trzeba zamrozić na koktajl do klusek na parze bo zimą też się chce truskawek.


To chyba mój najdłuższy post ale z truskawkami, takimi co smakują naprawdę żegnamy się na rok więc czasem mogę tu zaglądnąć i powspominać.

niedziela, 27 czerwca 2010

Noc sobótkowa

Święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości. Słowiańskie święto związane z letnim przesileniem Słońca, obchodzone w najkrótszą noc roku. My zaczęliśmy już za dnia od plecenia wianków.

Tatuś szykował ognisko a my szukałyśmy co by tu dobrego zjeść.










Ale najlepsze wianki i tak plecie wujek Piotr, zobaczcie sami.




Chłopcy zamiast wianków i starych wróżb wolą nowe samochody i pojechali się ścigać.


Ale tradycja i tak ich dopadła bo znależli dwa czarne koty, tym razem chyba na szczęście.

A noc i tak spędzili przy ognisku z dziewczynami więc w powietrzu pachniało miłością i tradycji stało się zadość.
Tylko zamiast magii był czas odmierzany stoperem i Kacper był w siódmym niebie bo zajął drugie miejsce.




poniedziałek, 21 czerwca 2010

Naszyjnik wełniany

Zazwyczaj wełną bawię się zimą a lato spędzam na ogrodzie ale pogoda w tym roku wykręciła nam figla więc zrobiłam sobie naszyjnik. Widziałam podobne w sklepie i pomyślałam, że mogę spróbować sama coś wymyślić.









Fajnie pasuje do sportowych ubrań i co najwżniejsze nikt inny takiego nie ma.




piątek, 18 czerwca 2010

Domowników przybywa

Nasza Kona ma nowego towarzysza zabaw. Trochę obawialiśmy się czy zaakceptuje małego kotka ale spisała się super.




Do sąsiadów przyplątał się mały kotek a ostatecznie trafił do nas. Jest trochę chory ale weterynarz powiedział, że to nic poważnego, za parę dni będzie dobrze. Kona opiekuje się kociakiem jakby był jej szczeniakiem, oblizuje go i pilnuje na każdym kroku.
.



A kot robi z psem co chce.


środa, 16 czerwca 2010

Przez uchylone drzwi...

...do jadalni. Meble w jadalni mają chyba ze 40 lat. Kupili je teściowie wiele lat temu i teraz służą nam. Kiedyś je nie bardzo lubiłam ale teraz patrzę na nie inaczej, jak na dziedzictwo po rodzicach. To chyba przychodzi z wiekiem, sentyment i zamiłowanie do przedmiotów z historią. Są solidne i przetrwały nawet zalanie w 1997r.





















Krzaki piwonii na ogrodzie też sadzili teściowie, kwitną pięknie do dziś.