Dom Rodzina Hobby Ogród czyli moje małe radości
..............................................................................................................

środa, 17 kwietnia 2013

Tyle słońca w całym mieście

Doczekałam się wkońcu wiosny ! Jak wyrwałam na ogród, dorwałam łopatę, grabie i zaszalałam. Ale chyba przesadziłam, bo moje plecy i łapy dzisiaj nie zabardzo rwą się do pracy. Więc wzięłam sobie dzisiaj wolne (w miarę możliwości) i chciałam nacieszyć się tą moją wiosną i zjeść śniadanko na tarasie, ja, ptaszki, krzaczki, słoneczko... Zawiozłam dzieciaki do szkoły, kupiłam świeże pieczywo, jogurcik, owoce, przygotowałam posiłek i to by było na tyle. Za oknem znowu deszcz :(  No cóż, lepsze to niż śnieg :) Nie pozostało nic innego niż zjeść moje pierwsze wiosenne śniadanko w kuchni, wyglądając na krzaczki, ptaszki i chmurki przez okno.

                          












Tak więc słońce mam teraz pod nosem w wazonie i zajadam nie w towarzystwie ptaszków a przed monitorem, co też ma swoje plusy, nadrabiam zaległości blogowe :)

Dziękuję za wyróżnienie Alicji odpowiadam na jej pytania

1.Kolor biały czy czarny ?

    szary, ma więcej odcieni
2. Sukienka czy spodnie ?
    zależnie od sytuacji, lubię obie wersje
3. Łóżko drewniane czy metalowe ?
    w mojej sypialni mam metalowe, ale w pozostałych pokojach stoją drewniane
4. Wierzę w...
    uczciwość
5. Miasto czy wieś ?
    wieś
6. Najpiękniejsze miejsce w Polsce to...
    mały domek z dala od cywilizacji, w koło lasy, łąki, woda-wszystkie miejsca spełniające to kryterium
7. Spacer po lesie liściastym czy iglastym?
    gdyby w pobliżu była jakaś woda, np jezioro lub rzeczka może być każdy z w/w
8. Marzę o...
    własnym ranczo
9. Koncert w filharmonii czy w klubie ?
    lubię klimaty klubowe i piękne suknie w duecie z grniturem, naprawdę jestem trochę pokręcona,   trudno mi wybrać jednoznacznie
10. Okulary słoneczne czy różowe ?
      różowe
11. Danie mięsne czy warzywne ?
      muszę trzymać się ścisłej diety, więc nie mam wyboru, ale chciała bym odpowiedzieć warzywa


wtorek, 9 kwietnia 2013

Co ma piernik do wiatraka

U mnie wiosna zaczyna się na szmacie :)  Żeby nie było tak całkiem do kitu, kupiłam sobie nowy, lawendowy zestaw ....sprzątający. Jak szaleć  to na całego, w końcu kto powiedział, że sprzątanie zawsze musi być nudne.







Resztę wolnego czasu spędzam ostatnio na czytaniu bajek Kasiuli. Po swoich 7 urodzinach, gdy przypomnieli jej, że niedługo pójdzie do szkoły, opentała ją mania nauki czytania i pisania. Forma elementarza ją nie pociąga, więc korzystamy z rodzinnego dziedzictwa, im książka starsza, im bardziej pożółkła i zniszczona tym bardziej jej się podoba. No i bajki w niej inne niż w nowych książkach, które już w większości przeczytałyśmy.



Prym wiedzie książka, którą dostała na urodziny, jeszcze trochę i będę umiała ją na pamięć. Ale muszę przyznać, że jest pięknie wydana.




Ilustracje są naprawdę piękne, są elementy ruchome i rozkładane i inne ciekawostki, mnie zauroczyła. Książka nie jest tania ale warta każdej wydanej złotówki.






 I tak powstał post o bardzo dziwnym połączeni, przyziemna szmata i górnolotna literatura :)
Kwiecień zapowiada mi się bardzo pracowity i w domu i w pracy, więc chyba dużo nie pobloguję, ale na pewno będę podglądać wszystkie moje koleżanki.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Słodko wesołe święta


Nasze święta w tym roku były naprawdę słodkie. Moja kuchnia miejscami przypominała cukiernię...












Wszystkie ciasta upiekła Karolcia, więc ja mogłam zająć się innymi obowiązkami. Pieczenie całkiem nieźle jej wychodzi, chyba ma do tego talent. Po raz pierwszy porwała się na mazurka, który przerósł moje oczekiwania, jestem z niej naprawdę dumna.








Między czasie zajęłam się dekorowaniem salonu i nakrywaniem do stołu, bo goście niedługo już nadciągną.  Mój zajączek w tym roku spisał się na medal. Co prawda zdążył w ostatniej chwili ale warto było czekać. Mój małżonek zmajstrował dla mnie "kominek".






A jak zajechała rodzinka zrobiło się naprawdę wesoło i gwarno. Cztery pokolenia familii, przywiozły przeróżne potrawy i prezenty i kupę rozgardiaszu. Mnóstwo dzieci i trzy psy, możecie sobie to wyobrazić ?





















Więc święta mieliśmy naprawdę gorące, na przekór pogodzie na zewnątrz ale niektórzy postanowili się ochłodzić...



A na koniec wspomnień z świąt Wielkiej nocy, jak najbardziej na czasie, żart, który przywieźli z sobą goście:

Przychodzi zima do lekarza i mówi
-Panie doktorze wiosna mi się spóźnia :)

Ha, ha, śmieszne-jak dla kogo :)