Kasia wytrwale pomagała, oddzielała gałązki i wąchała a potem zgadywała co to za roślinka.
Z całego tego zielska po oczyszczeniu zostało mniej niż połowa gałązek, które powiązałyśmy w pęczki i rozwiesiły w altanie.
Z ziółek robimy też sól ziołową i oleje smakowe, o czym już kiedyś pisałam więc nie będę się powtarzać.
Polecam sól z lubczykiem, bazylią i kolorowym pieprzem na kanapki z pomidorem, pychotka.
A po ziółkach przyszedł czas na truskaweczki, też z naszej uprawy.
Większość ogrodników w tym roku zadowolona jest ze swoich plonów, ponoć mamy wielki urodzaj truskawek. A ja myślałam, że to moja zasługa, że one tak pięknie wyrosły, tylko te wstrętne ślimaki, powyżerały mi dziury w moich truskaweczkach. Ale na przetwory musiałam trochę owoców dokupić, bo nasze powyjadaliśmy na bieżąco.
Podsumowując to był pracowity tydzień, a tu już czerwienią nam się czereśnie i szykuje się cd. :)
Ale mi zapachniało tymi truskawkami....
OdpowiedzUsuńPodziwiam! Widać fatyczny urodzaj i truskawek i ziół. Z przepisu na zioła skorzystam,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
m.
Ach, ach ,ach...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)