Cała maszyna była pomalowana farbą olejną, trzeba było wszystko oszlifować i pobejcować lakiero- bejcą. Trochę czasu to zajęło ale efekt był wart całej pracy. A tak wyglądała gdy zaczęłam się nad nią znęcać.
Mebelek dostał też nowy, większy blat, żeby było więcej miejsca do pracy i pomieścił więcej moich "szpargałów"
Na fotkach widać czkające na wykończenie aniołki, butelki i pudełka ale z wolnym czasem u mnie krucho, więc trochę jeszcze sobie poczekają.
Całe moje królestwo to mały kącik w gościnnej sypialni, nie dochrapałam się jeszcze swojej komnaty, ale musi mi to na razie wystarczyć. Przy licznej rodzince trudno mieć większe wymagania, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma :)
Fajnie mieć taki swój własny kącik :-)
OdpowiedzUsuńMoja maszyna cały czas czeka na taki lifting
Pozdrówka ciepłe!
Udana metamorfoza maszyny:)
OdpowiedzUsuńJaka urocza. Zazdroszczę Ci tej przestrzeni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJustyno - świetne wykonanie. Maszyny zazdroszczę, ma taką moja szwagierkaw piwnicy - kombinuję jak ją wyprosić :-)
OdpowiedzUsuńJa wreszcie odnowiłam biureczko, które znalazłam u teściowej w piwnicy i też mam swój kącik :-)
Pozdrowienia ! Również dla męża, dzielny z niego pomocnik :-)
Cudny kącik i taki Twój! Fajnie mieć takie miejsca tylko dla siebie.A przemiana maszyny do szycia po prostu obłędna:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz takie swoje królestwo! Bardzo ładne zresztą.
OdpowiedzUsuńFajniutko się urządziłaś:)
OdpowiedzUsuńurocze jest Twoje królestwo :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
mebelek jak nówka,wyszedł pięknie,ja tez stoję jedna noga w ogrodzie,ale coś cienko mi idzie to porządkowanie:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń