Ostatnie dni lutego zazwyczaj spędzam na gotowaniu. Dlaczego? Bo moi panowie mają urodziny i to jeden dzień za drugim. Więc odprawiamy je hurtem. W tym roku posiłkowałam się przepisami z książek kucharskich. Największe wzięcie miały kurczaczki według przepisu Nigelli Lawson, przepis podaję poniżej. Zdjęcie potrawy też ale tylko tej jednej bo reszty nie zdążyłam obfocić.
Żarełko wystawiłam na stołach w stylu chłopskim z glinianymi naczyniami w formie szwedzkiego stołu. I też nie zdążyłam z fotkami bo goście jakoś wcześnie dopisali. Mam tylko parę marnych
zdjęć z początków dekorowania bufetu.
Jakoś tak biednie to wyszło. No cóż spróbuję się poprawić za dwa tygodnie, bo wtedy będą Kasi urodziny a ona da mi popalić, oczywiście będzie na różowo. Czy to na pewno nasza córa, a może ktoś się pomylił?:) Nasz, nasz bo łudząco podobna do dwójki pozostałych, a te upodobania odziedziczyła pewnie po jakiejś pra pra babci, może błękitnej krwi.:)
Justynka,pieknie tak klimatycznie..co ty piszesz biednie..napewno imprezka była udana :) a jakie dania ! super..
OdpowiedzUsuńE tam biednie i tak Cię podziwiam ,że miałaś czas zrobić zdjęcia przed imprezą . Ja w takich wypadkach witam gości okrzykami z łazienki ,że już prawie jestem gotowa.Jak człowiek dzień przy garach spędzi ,to nieraz wypadnie mi z głowy przygotować się ,,wizualnie"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.