Dom Rodzina Hobby Ogród czyli moje małe radości
..............................................................................................................

poniedziałek, 28 lutego 2011

Czas pichcenia

Zdjęcie nr 1 mówi samo za siebie. Kasia strojnisia szykuje się na przyjęcie urodzinowe tatusia i choć roboty w kuchni kupa jej kreacja jest najważniejsza no i loczki muszą być jak u księżniczki, reszta jest mało istotna. W kogo się to dziecię wrodziło?




Ostatnie dni lutego zazwyczaj spędzam na gotowaniu. Dlaczego? Bo moi panowie mają urodziny i to jeden dzień za drugim. Więc odprawiamy je hurtem. W tym roku posiłkowałam się przepisami z książek kucharskich. Największe wzięcie miały kurczaczki według przepisu Nigelli Lawson, przepis podaję poniżej. Zdjęcie potrawy też ale tylko tej jednej bo reszty nie zdążyłam obfocić.





Żarełko wystawiłam na stołach w stylu chłopskim z glinianymi naczyniami w formie szwedzkiego stołu. I też nie zdążyłam z fotkami bo goście jakoś wcześnie dopisali. Mam tylko parę marnych
zdjęć z początków dekorowania bufetu.









Jakoś tak biednie to wyszło. No cóż spróbuję się poprawić za dwa tygodnie, bo wtedy będą Kasi urodziny a ona da mi popalić, oczywiście będzie na różowo. Czy to na pewno nasza córa, a może ktoś się pomylił?:) Nasz, nasz bo łudząco podobna do dwójki pozostałych, a te upodobania odziedziczyła pewnie po jakiejś pra pra babci, może błękitnej krwi.:)

2 komentarze:

  1. Justynka,pieknie tak klimatycznie..co ty piszesz biednie..napewno imprezka była udana :) a jakie dania ! super..

    OdpowiedzUsuń
  2. E tam biednie i tak Cię podziwiam ,że miałaś czas zrobić zdjęcia przed imprezą . Ja w takich wypadkach witam gości okrzykami z łazienki ,że już prawie jestem gotowa.Jak człowiek dzień przy garach spędzi ,to nieraz wypadnie mi z głowy przygotować się ,,wizualnie"
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń