Chciałam dzisiaj pokazać wejście na nasz ogród, prowadzące od garażu ścieżką do części wypoczynkowej. Po lewej stronie jest dość duży klomb, który ciągnie się wzdłuż całego wejścia, po czym zakręca, bo główna część ogrodu znajduje się z boku domu, a nie za nim, jak to bywa najczęściej.
Mijamy mojego nadgryzionego czasem aniołka i podążamy w głąb, dopiero teraz zaczyna się nasz ogród, na końcu granitowej dróżki.
Ogród mamy spory, bo cała działka liczy sobie 18 arów, więc jest co obsadzać, plewić, kosić itd. Teraz powinny posypać się zdjęcia ogrodu, ale ja pokażę wyjście, inne niż powrót tą samą ścieżką . Otóż z naszych włości można wyjść przez ogród sąsiadów, piękny,głównie obsadzony kwiatami, w okół starego secesyjnego domu. Prawdziwie zaczarowany ogrów, zresztą owo przejście mówi samo za siebie, czyż to nie wejście jak do "zaczarowanego ogrodu"?
Kiedyś pokażę parę fotek tego fajnego ogrodu, bo muszę przyznać, że pani Urszula ma rękę do kwiatów jak mało kto. Nie raz, chodziłam do niej po rady i często wracałam obdarowana sadzonkami. Wiele roślin na moich rabatkach to jej szczepki, które rosną bujniej od innych. Czasami naprawdę myślę, że w tym są jakieś czary :)
Plasterkowy zawrót głowy
6 dni temu