piątek, 23 grudnia 2011
piątek, 16 grudnia 2011
Na śwątecznym stole
To już chyba ostatnie przygotowania, no jeszcze tylko ubrać choinkę. Następny tydzień pewnie spędzę w pracy-przedświąteczne szaleństwo (pracuję w handlu). Dlatego muszę zawsze z wyprzedzeniem przygotować się do świąt. Ale już do tego przywykłam, mogę liczyć na pomoc rodzimki.
Zdążyłam pobawić się jeszcze z zastawą stołową, wybiorę któryś z wariantów nakrycia i wydam dyspozycje dzieciom, bo to one nakrywają do stołu, bo ja szaleję wśród garów.
Zdążyłam pobawić się jeszcze z zastawą stołową, wybiorę któryś z wariantów nakrycia i wydam dyspozycje dzieciom, bo to one nakrywają do stołu, bo ja szaleję wśród garów.
Etykiety:
Anioły,
Kuchenne zmagania,
Patchwork,
Wnętrza
wtorek, 13 grudnia 2011
Jasełka 2011
Dziś Kasiula w przedszkolu miała wieczorek jasełkowy. Maluch przygotowały się wspaniale i dały z siebie wszystko. Kasia była jednym z aniołków, które ślicznie śpiewały i tańczyły dla małego dzieciątka. Wzruszeń było co nie miara.
sobota, 10 grudnia 2011
obiecanki, cacanki
Co roku sobie obiecuję, że nie kupię już nic nowego z ozdób i na obietnicach się kończy. Jedne babki kupują dwudziestą parę butów lub następną torebkę a ja wydaję na takie oto cosie...
poniedziałek, 5 grudnia 2011
Uzupełnienie
Po wklejeniu ostatniego posta, zdjęcia kalendarza wydały mi się trochę "łyse", jakieś takie smutne. Więc na rozweselenie dodałam posąsiedzku parę serduszek, żeby było trochę raźniej. Myślę, że teraz wygląda ciekawiej.
Prawdę mówiąc (a raczej pisząc) te zdjęcia są już nieaktualne i dziś kalendarz wygląda naprawdę smutno bo rodzinka powyżerała sporo cukierków i muszę go uzupełnić. Jeden familijny weekend i tyle spustoszenia:), no i zero szacunku dla tradycji:)
Prawdę mówiąc (a raczej pisząc) te zdjęcia są już nieaktualne i dziś kalendarz wygląda naprawdę smutno bo rodzinka powyżerała sporo cukierków i muszę go uzupełnić. Jeden familijny weekend i tyle spustoszenia:), no i zero szacunku dla tradycji:)
piątek, 2 grudnia 2011
Kalendarz adwentowy
Uszyłam kalendarz adwentowy, nareszcie mi się udało. Przymierzałam się do niego już kilka razy, ale zawsze nie mogłam się wyrobić z czasem. Dla mnie taki kalendarz to duże wyzwanie, bo pełno małych skrawków, które trzeba pozszywać i to w miarę równo i dokładnie. A z tym "dokładnie" u mnie nie najlepiej. No ale w końcu się udało, chociaż nienajdokładniej:)
I kilka ujęć przed załadowaniem kalendarza amunicją( nie przyglądajcie się proszę zbyt uważnie, udawajcie że wszystko wyszło prosto i równo i dokładnie:) )
Adwent rozpoczęliśmy na słodko, chętnych do opróżniania kieszonek było dużo a na jeden dzień przypada tylko jedna kieszonka. Więc trzeba improwizować i wstawiłam mikołaja (opakowanie zbiorcze) dla dorosłych łakomczuchów.
I kilka ujęć przed załadowaniem kalendarza amunicją( nie przyglądajcie się proszę zbyt uważnie, udawajcie że wszystko wyszło prosto i równo i dokładnie:) )
wtorek, 22 listopada 2011
lampy, lampki i kaganki
Mój dom to prawdziwa klamociarnia, jest z czego ścierać kurze. Pisałam już o starych żelazkach, kolekcji starych kufli do piwa, karafkach czy moich aniołkach i pluszowych misiach. Dziś przyszła pora na lampy naftowe. Stoją nad wejściem do piwnicy i zapowiadają klimat tego pomieszczenia. Bo jak kiedyś wspominałam spędzamy w naszych podziemiach dużo czasu ( bo to miejsce zaadoptowane na rodzinne imprezy, tzw "barek") a zarazem pomieszczenia gdzie mogę znosić moje skarby(czyli starocie). Takich kolekcji w piwnicy mam kilka i na pewno się nimi pochwalę z czasem, a dziś lampy górnicze, kolejowe, domowe, częściowo odnowione, częściowo oryginalnie zjedzone przez rdzę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)