Misie oczywiście zostały, ale trzeba im dodać różowe akcenty. Chyba będę musiała sobie przypomnieć jak się dzierga na drutach i zrobić parę małych sweterków.
Baldachim uszyty jest z materiału kupionego w Jysku po dużej przecenie ( kto by kupił taki wściekły róż, tylko mała princessa ). Kasia nazywa go -mój namiot. Na tjul przeszyłam wełniane kwitki, ale z daleka nie widać. Patchwork pozostał po starszej siostrze, gdy Karolinka zajmowała ten pokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz