Dom Rodzina Hobby Ogród czyli moje małe radości
..............................................................................................................
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rękodzieło. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rękodzieło. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 października 2014

Puchatkowe urodziny

Dawno mnie nie było ale naprawdę zajęcia tak mi się skumulowały, że ledwo daję radę. W pracy urwanie głowy, Kaśka wróciła do szkoły, ogród zarasta niczym dżungla. Karolcia wyjechała już na studia więc nie mam kim się wyręczać.
Mamy zaproszenie na urodziny Kubusia Puchatka do biblioteki miejskiej. Trzeba się przygotować i zrobić prezenty więc ostro wzięłyśmy się do roboty.









Zrobiłyśmy papierowy kwiatek, pudełko na skarby, ramkę na zdjęcia i laurkę. Teraz tylko się wystroić i ruszamy na imprezkę, 14 października po akademii w szkole z okazji dnia nauczyciela idziemy do biblioteki na zabawy. Kubuś Puchatek wychował już nie jedno pokolenie dzieciaków więc święto nauczyciela to dobra data na urodziny takiego misia :)

środa, 28 maja 2014

Jak dobrze mieć sąsiada :)

Na mojej dzielnicy mieszkają fajne babki. Wiele z nich ma fajne hobby, np. ogrody, dzierganie lub rękodzieło. Dziś będzie o dwóch z nich. Jedna z moich sąsiadek szyje pięknie patchworki i niedawno uszyła jeden dla mnie. Gdy przeglądałam jej prace by wybrać sobie wzór na mój patchwork, nie mogłam się zdecydować, jeden ciekawszy od drugiego. Kiedy ona to wszystko naszyła myślałam, mnie by to zajęło wieki. No i wszystko tak dokładnie i równiutko, ach ja to mam z tym zawsze kłopot. A oto moja zdobycz :)

 
 
 
 
 
 
Druga z moich sąsiadek wyplata piękne wianuszki, właściwie robi nie tylko wianki ale i inne cudeńka, które można zobaczyć samemu tu
Ja dostałam własny, karmelkowy wianek. Wisi przed wejściem, wita gości i jest śliczny.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
To mój osobisty wianek z karmelowego domku, nie wiem czy to widać ale tak właśnie jest podpisany.
 
Zdjęcia robiłam jeszcze w domu, przed wywieszeniem na zewnątrz a i jeszcze znak firmowy Oli.
 
 
 
 

środa, 18 grudnia 2013

Naprawdę świąteczne porządki

Co roku pokazujemy nowe dekoracje świąteczne. Ale w  tym roku nie przybyło w naszym domu żadnych nowych świecidełek. Pierwszy raz od wielu lat, to chyba dlatego, że ten rok mam bardzo zabiegany i nie miałam czasu czegoś zmajstrować. Ale za to zrobiłam porządek w naszych ozdobach choinkowych, które zbieramy już od wielu lat. Niektóre są w naszej rodzinie już trzecie pokolenie. A wszystko to za sprawą ubiegło rocznego prezentu od gwiazdki :)





Takie to oto piękne bombki w pięknym pudełeczku dostałam.  Wtedy to postanowiłam, że nie mogę je spakować w towarzystwie starych obrzydliwych kartonów. Poszperałam po szafkach i zaadoptowałam nowe opakowania dla moich ozdóbek.






Moje krasnale powędrowały do pudełka po szampanie, no i wyglądają w nim szampańsko :)




A powyżej pudełeczko po czekoladkach i słodziutkie bombeczki :)





To już standardowe pudełko na bombki ale wymościłam je serwetkami świątecznymi.










Kilka mniej ładnych opakowań też się załapało, po kapciach, po jakieś przesyłce itp. Teraz będą czekały na jakąś ciekawszą wersję, może w tym roku gwiazdka też przyniesie jakiś prezent w ładnym pudełku, które się nada. Na pewno sprzątanie choinki będzie przyjemniejsze.

czwartek, 14 listopada 2013

Różany nie komplecik

Jakiś czas temu spróbowałam zabawy z papierem ryżowym i zaszalałam. Wykorzystałam co do skrawka cały arkusz. Powstał niby zestaw, którego poszczególne elementy i tak rozstawiłam po całym domu.





Ze starych kieliszków zrobiłam dwa lampiony do jadalni, będą dekoracją stołu.



Wazonik ma się rozumieć na kwiatuszki.




Kufel i butelka znalazły miejsce na tzw dyżurnej półeczce, takiej która co jakiś czas zmienia miejsce i wystrój.



A mała buteleczka będzie udawała świecznik w salonie.



I tak mój komplet się rozkomplecił :)

W najbliższym czasie będę musiała zrobić sobie nie wielką przerwę w blogowaniu bo czeka mnie mały wyjazd w celach leczniczych, a jak wrócę będę musiała szykować się do świąt. Ale mam nadzieję, że pojawię się choć na chwilkę w grudniu.

niedziela, 10 listopada 2013

Wymarzona i od lat wyczekana, jedyna taka



Dziś chciałam się pochwalić moim tegorocznym prezentem urodzinowym. Co prawda urodziny mam w kwietniu, ale jesienne wieczory lepiej nadają się do prezentacji mojej wymarzonej od lat lampy tiffaniego. Pojawiła się ona już na moich fotkach ale dzisiaj wystąpi w roli głównej.





No i mówimy o takiej prawdziwej lampie witrarzowej, nie chinskiej imitacji. Od zawsze chciałam mieć takie cudeńko, ale ograniczały mnie finanse. No i w tym roku, na moje 45 urodziny(życie naprawdę zaczyna się po  40-sce) mój ślubny zaprosił mnie do pracowni artystycznych lamp gdzie oszalałam z zachwytu. Pośród mnóstwa pięknych lamp miałam miałam wybrać sobie jedną, którą pan zrobi specjalnie dla mnie. I to było bardzo trudne, którą ? Wszystkie były takie piękne ! Miotałam się jak dziecko między zabawkami, myślałam tylko, że jedna ładniejsza od drugij i wtedy zobaczyłam moją lampę i wiedziałam, że to właśnie ta jedyna.




 Mleczno brązowa z bursztynami. Czekałam na nią ponad miesiąc bo bursztyny oprawiał jakiś fachowiec z galeri biżuteri nad morzem, a dopiero potem przyjechały do pracowni na Śląsk i tam  pan wkomponował je w klosz do mojej lampy.




Żadne słowa i zdjęcia nie są w stanie oddać piękna mojego światełka. Te lampy, które widujecie w sklepach z dekoracjami naprawdę zrobione są z zupełnie innego szkła, które nigdy nie da efektu takiego jak prawdziwy witraż. Jeśli ktoś raz widził prawdziwą lampę witrażową wie o czym mowa.





Wieczory tej jesieni są dla mnie nawet za krótkie, gdy tylko zajdzie słoneczko, włanczam swoją lampę i uśmiecham się całą gębą a domownicy mają już po kokardę moich ochów i achów. Wiem, że mogłam mieć w zamian całą szafę nowych kiecek albo fajne fczasy w spa ale ja wybrałam lampę, która będzie rozjaśniać moje wszystkie długie wieczory, a każdy z nich będzie świecił innymi kolorami bo to właśnie taka zaczarowana lampa.

niedziela, 27 października 2013

Sospeso - czym to się je

Sospeso, fajna zabawa głównie kwiatami, wpadłam na to zupełnie przypadkiem. Byłam zaproszona na targi prac hobbistycznych dla pań i tam spotkałam panią z śląska cieszyńskiego,  która mówiła piękną gwarą i pogadałyśmy se, ja po śląsku, ona po cieszyńsku, ku uciesze pozostałych uczestniczek. Ta właśnie pani zaprosiła mnie do wspólnej zabawy tworzenia własnych kwiatów.


 
 
 
 
 
Z takich kart wycina się wybrane kwiaty, ogrzewa się nad płomieniem świecy i nadaje się im żądany kształt. Nakłada się potem kilka warstw płatków, można ozdobić środek i powstaje piękny kwiat, trochę wygląda jak szklany.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Tak się rozpędziłam, że zrobiłam sobie też zakładkę do książek.
 
 
 
 
                           
 
 
Mogłabym tam spędzić cały dzień, ale takich jak ja było więcej chętnych i musiałam ustąpić miejsca innym. Panie, które szkoliły tworzyły prawdziwe cudeńka, naszyjniki, obrazki, lampiony, naprawdę śliczne rzeczy. Polecam wszystkim pogrzebać w necie i napatrzeć się trochę na te piękności. Ja kupiłam już kilka arkuszy kwiatów i na pewno niedługo coś zmajstruję bo korci mnie bardzo ta nowa przyjemność :)



sobota, 19 października 2013

Moje maleńkie królestwo

Na niektórych blogach już klimaty świąteczne a ja ciągle jeszcze jedną nogą w jesiennym ogrodzie ( głównie porządki ) a drugą łapką skończyłam wakacyjną renowację. No i muszę też oddać honoru mojemu małżonkowi, który bardzo mi pomógł dokończyć owe przedsięwzięcie. Bo zacząć jakąś robotę, rozgrzebać i rozbebeszyć to ja potrafię ale ostatnie szlify to jakoś pod górę zawsze mi idą, no i męska ręka do niektórych prac nadaje się lepiej. No więc dzięki mojemu mężusiowi mam swój kącik do spełniania się.






Cała maszyna była pomalowana farbą olejną, trzeba było wszystko oszlifować i pobejcować lakiero- bejcą. Trochę czasu to zajęło ale efekt był wart całej pracy. A tak wyglądała gdy zaczęłam się nad nią znęcać.


 
 
Mebelek dostał też nowy, większy blat, żeby było więcej miejsca do pracy i pomieścił więcej moich "szpargałów"
 
 
 
 
Na fotkach widać czkające na wykończenie aniołki, butelki i pudełka ale z wolnym czasem u mnie krucho, więc trochę jeszcze sobie poczekają.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Całe moje królestwo to mały kącik w gościnnej sypialni, nie dochrapałam się jeszcze swojej komnaty, ale musi mi to na razie wystarczyć. Przy licznej rodzince trudno mieć większe wymagania, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma :)