Dom Rodzina Hobby Ogród czyli moje małe radości
..............................................................................................................

sobota, 27 października 2012

Lepiej póżno...

Miało nie być w tym roku dyniowych dekoracji. Ale dostałam kilka ślicznotek od sąsiadki. Od znajomej dostałam ładne jabłuszka, a mężulek przytaszczył orzechy i tak jakoś dalej poleciało już samo.






A jak napatrzyłam się już na te piękności moje to czas się wziąć do roboty i zrobić coś dobrego z tych darów jesieni. Padło na gofry z musem jabłkowym i mnóstwem cynamonu...mmm, tyko mruczenie było słychać jak rodzinka pałaszowała.






Był też jabłecznik z orzechami, ale ten się na fotki nie załapał, nie zdążyłam, za nim sięgałam po aparat zostało parę rozgniecionych kawałków i okruszki :) No ale rodzinka się ponajadała, załapali się też goście i teraz w kuchni zostały już tylko dekoracje.

piątek, 19 października 2012

Najlepszą pomidorową robi każda mama

Kaśka rozchorowała się na całego, dwa tygodnie w domu ze zmierzłym dzieckiem. Zapalenie jamy ustnej oznacza powrót do miksowania zupek, gotowania kaszek, namaczania bułek w mleku itp. Całe szczęście, że Kasi smakują owocowe słoiczki gerbera, czułam się jak bym miała w domu niemowlę. Mówią, że najgorsze jest pierwsze 18 lat, a potem jest już łatwiej :) A żeby mi czasem się nie nudziło mój małżonek pozrywał  wszystkie pomidory, bo tunel foliowy już wysprzątany i zniósł to wszystko do domu. No musiałam coś zrobić z tymi tomatami, a padło na zupy, które mój mąż uwielbia.











Najpierw gotuję dużo warzyw, a gdy są już miękkie dorzucam obrane ze skórki pomidorki i jeszcze chwilkę gotuję a potem wszystko miksuję blenderem i gorące wlewam do słoików. Zakręcam i gotowe, obiad na czarną godzinę jak znalazł.









Dziś czeka już ostania partia pomidorków do przetworzenia i już zapowiedziałam, że w przyszłym roku posadzimy tylko 6 krzaczków pomidorków i ani jednego więcej, już ja tego przypilnuję :) Tych zup pomidorowych mam zapas dla całej dzielnicy chyba, więc jak ktoś wybiera się na niezapowiedzianą wizytę towarzyską do nas to na pewno dostanie pomidorówkę :)

środa, 10 października 2012

Jubileuszowo

Dziś dla naszej rodzinki dzień szczególny, otóż obchodzimy z mężem 25 rocznicę ślubu. Dzień zaczął się pięknie bukietem 25 czerwonych róż i plany mieliśmy fajne...



ale Kasiula się rozchorowała i wylądowaliśmy u lekarza. Ot jak całe nasze 25 lat, śmialiśmy się z Danielem, nie raz snuliśmy plany, które życie i tak zweryfikowało po swojemu. Jak masz trójkę dzieci, własny biznes, dom z ogrodem, psa, kota...to możesz sobie wiele planować. Ktoś kiedyś powiedział" jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to opowiedz mu o swoich planach". Ale i tak jesteśmy zadowoleni z naszego życia, w większym lub mniejszym stopniu część marzeń zrealizowaliśmy i to razem, a to najważniejsze.






Za nasz największy sukces uważamy to, że tworzymy fajną rodzinkę, że wszyscy się bardzo kochamy i możemy na sobie polegać. No i nasze pociechy to chyba doceniają bo też wyskoczyły z pięknym bukietem 25 róż i pięknymi podziękowaniami wykaligrafowanymi w liczbie 25-u.






Już myślałam, że tę rocznicę spędzimy przy zamówionej pizzy (ze świecami), ale Kasia ma się już lepiej więc wybieramy się na uroczystą kolację w gronie najbliższej rodziny i starych przyjaciół. Więc biegnę robić się na bóstwo, bo choć stara ze mnie repa to nadal chcę się podobać mojemu ślubnemu. On także zapowiedział, że włoży dzisiaj krawat, a dla niego to naprawdę wyzwanie. Liczę na fajną zabawę w środku tygodnia.

poniedziałek, 8 października 2012

Papryka zamiast jesiennych dekoracji

W tym roku na moim ogrodzie buszował teść, który spędził u nas spory kawałek lata. Poreperował mnóstwo zepsutych rzeczy (furtka, dzwonek, połamane narzędzia itp ) można by długo wymieniać. Założył w tunelu foliowym uprawę pomidorów i ogórków a obok foli posadził paprykę, piękną, czerwoną i błyszczącą ale niesamowicie ostrą. A obrodziła tak dorodnie, że rozdawałam ją na prawo i lewo. Do potraw można jej dodawać odrobinkę, bo pali w gębę okropnie, więc resztę próbuję ususzyć, bo niezabardzo wiem co zrobić z jej nadwyżką.







Na razie pełni funkcję dekoracyjną, nie wiem czy dobrze się zasuszy, czy aby się nie zepsuje. Nie wiem co można jeszcze zrobić z ostrą papryką. Niech się czerwieni w kuchni, nawet fajny taki akcent kolorystyczny w deszczową jesień, trochę rozwesela wnętrze.






Wiem, że powinnam ubierać dom w dynie, ale dynie już były o tu więc dzisiaj jest papryka tak dla odmiany, żeby było trochę na przekór :)

sobota, 6 października 2012

Jesiennie





Ogród z dnia na dzień staje się bardziej mokry i zimny. Wieczorem trzeba zawijać się w kocyki i grzać się ciepłą herbatką. No i te wstrętne komary, ponoć każde stworzenie jest potrzebne, ale komar, po co? Cieszę oczy resztkami ogrodowych widoków.
























To chyba już ostatnie fotki ogrodowe tego roku, następne będą już chyba zimowe, czas pędzi tak szybciutko. Zmieniłam sobie nawet banerek na jesienny, w zasadzie od niedawna mam banerek ''własnej roboty", do tej pory korzystałam z gotowca. Może uda mi się wymaścić jakieś na każdą porę roku, spróbuję trochę pobawić się w projektowanie.

poniedziałek, 1 października 2012

Pomysł na prezent

Gdzieś w samym środku wakacji mój sąsiad obchodził 50-te urodziny. Jak zwykle na taką okrągłą  rocznicę wyszykowałam album dla solenizanta. To już chyba taka mała tradycja w gronie naszych przyjaciół, że w okrągłe urodziny robię takie albumiki ku uciesze gości sproszonych na przyjęcie. Jest się z czego pośmiać a i pamiątka jakaś pozostaje.




Piszę zawsze charakterystykę znaku zodiaku, przejaskrawiając wady czy zalety solenizanta, wklejam jego zdjęcia z dzieciństwa, przy których zawsze jest najwięcej śmiechu, wyjaśniam pochodzenie i znaczenie jego imienia, określam jego horoskop numerologiczny, wszystko oczywiście z przymrużeniem oka.






Dla każdego też wymyślam parodię jakiegoś wierszyka lub piosenki, wplatając do treści fakty z życia delikwenta. Dla Piotra przerobiłam piosenkę "Opłotkami przez ogródek idzie sobie krasnoludek"






  .
Znajdzie się też zawsze miejsce dla pozostałych członków rodzinki i na nich też zawsze sobie trochę poużywam, ot coś śmiesznego, żeby nie tylko po solenizancie jeździć.




.

Wszystko poobklejam ozdobnikami, żeby było ładniej i taki album wędruję z rąk do rąk w czasie przyjęcia i tylko po salwach śmiechu i komentarzach domyślamy się która strona akurat jest oglądana.












Żeby całość się udała potrzebna jest pomoc bliskich osób z rodziny "ofiary", trzeba pogrzebać w archiwach za śmiesznymi zdjęciami, bo bez tego ani rusz, trochę pomysłu, trochę chęci i wychodzi z tego fajna zabawa na urodziny. Takich albumów mam już kilka w swojej "karierze" zmajstrowanych, niektóre pokazywałam już na blogu, nie wszystkie bo zazwyczaj robię je na ostatnią chwilę i nie zawsze zdążyłam je obfocić. My tzn moi znajomi lubią takie prezenty własnej roboty, zdarzały nam się już gry planszowe o solenizantach, krzyżówki na ich temat, rebus no i oczywiście poprzerabiane wiersze i piosenki. A najwięcej śmiechu mamy gdy układamy  te teksty w tajemnicy przed tym ktosiem. Wiem, że niektóre znajome wykorzystały ten pomysł na łonie rodzinnym i też odniosły sukces, bo przyjemnie jest gdy ktoś o nas myśli i zrobi coś specjalnie tylko dla nas.
.