Weekend spędziliśmy w stolicy, niestety wiało, padało i mieliśmy zaledwie dwie godziny wolnego czasu. Wybraliśmy się na szybki spacer po starówce, który zakończył się ucieczką przed ulewą. Resztę czasu spędziłam na obowiązkach służbowych. Ale i tak było fajnie, wieczorem , bez dzieci, bez garów, sami poza domem, mielimy trochę czasu dla siebie. Noc w eleganckim hotelu, pyszne jedzonko i zero rachunków. Mogła bym tak częściej:)
sobota, 31 marca 2012
czwartek, 29 marca 2012
Zbaranieć można
W piątkowy wieczór w naszym domu pachniało jak w cukierni. Wypiekaliśmy baranki wielkanocne, po raz pierwszy. Bałam się, czy coś nam z tego wyjdzie, ale w sumie jakoś sobie poradziłyśmy. Cała produkcja przewidziana jest na "kiermasz" Marianek ( grupa dziewczynek w różnym wieku skupiona przy naszym parafialnym klasztorze Franciszkanów), chcą je sprzedać i zbierają pieniążki na wycieczkę. W sumie upiekły tych baranów 150 szt, w sobotę będą je dekorować, pakować a w niedzielę oddawać w dobre ręce i prosić co łaska.
A tak wyglądała nasza domowa manufaktura, w wydaniu posprzątanym, bo bajzel był okrutny przed zdjęciami:)
Formy były tylko 4 i to pożyczone jedynie na pół dnia, trzeba było się uwijać, bo w kolejce czekała następna rodzina. Do pieca i tak więcej się nie mieściło więc, piekłyśmy na 3 tury. Parę baranów straciło głowy przy wyciąganiu z formy, więc trzeba było upiec dodatkowe sztuki. Najśmieszniejsze było odcinanie dupek, które nadmiernie wyrosły. Wszyscy na nie czyhali, żeby je szybko pożreć.
środa, 21 marca 2012
Dekoracja urodzinowa
W ubiegłym roku urodziny Kasi były w kolorze różowym, można zobaczyć tutaj. W tym roku postawiłam na klasykę. Skusiłam się bo dekoracja była w promocji, drewniane zabawki są w cenie. Całość jest " wielokrotnego użytku", bo zawiera 10 cyferek i można ustawiać różny wiek solenizanta. Kasia była zadowolona, podobała jej się dekoracja, kolorowa i wesoła.
niedziela, 18 marca 2012
Ale w koło jest wesoło
środa, 14 marca 2012
Zaklinanie wiosny
Umiesz liczyć, licz na siebie, mawiała moja teściowa i widać miała rację. Nie mogę doczekać się większych oznak nadchodzącej wiosny, więc radzę sobie sama, jak potrafię. Jajek w tym roku nie robię bo mam zapasy z ubiegłych lat a klimat weselszy próbuję wprowadzić innymi akcentami. Ot chodź by tak...
Wyjęłam z szafy mój wiosenny obrus, kupiłam wielkanocne serwetki, żółtą świeczkę no i rzeżuchę ma się rozumieć. I jak by mi trochę lepiej.
czwartek, 8 marca 2012
U nas wiosny ani widu ani słychu
Na wszystkich blogach pełnia wiosny, a nas rozłożyła grypa, całą rodzinę po kolei. Zmiany na domowych gruntach muszą jeszcze trochę poczekać, ale dla poprawy samopoczucia wyjęłam serwis, który niedawno kupiłam,w prawdziwie wiosenny deseń. I teraz zrobię sobie cały dzbanek owocowej herbatki i będę zabawiać najmłodszą, Kaśkę, bo choremu dziecku bardzo powoli mija dzień.
Subskrybuj:
Posty (Atom)